-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1
Andrzej Ziemiański
Zapach szkła
2004
2
3
Spis opowiadań
Zapach szkła..............................................................................................................................................................5
Bomba Heisenberga................................................................................................................................................77
Legenda.................................................................................................................................................................103
Waniliowe plantacje Wrocławia...........................................................................................................................174
Lodowa opowieść..................................................................................................................................................217
Czasy, które nadejdą.............................................................................................................................................241
Autobahn nach Poznań..........................................................................................................................................266
4
5
Zapach szkła
Trawa nagle zaczęła tracić kolor. Nie, wcale nie więdła. Wprost przeciwnie – bujniała,
falowała, jakby źdźbłami poruszały jakieś podmuchy wiatru, których ludzie wokół nie byli w
stanie wyczuć. Po prostu traciła kolor. Szarzała błyskawicznie, i to tak, że trudno było na nią
patrzeć: idealnie jednolita, szara powierzchnia, bez cieni, bez błysków stojącego wysoko
słońca. Ktokolwiek tylko spojrzał w centrum zmian, miał spore kłopoty z akomodacją oczu.
– Co to jest? – spytał starszy, otyły pan w „dynamówkach” ledwie trzymających się na
ogromnym brzuchu. – Czy państwo widzicie to, co ja?
– O mój Boże – młoda kobieta ubrana w kostium kąpielowy, typowy dla lat
siedemdziesiątych (ogromne majty, zakrywające wszystko, co tylko mogły zakryć, i równie
wielki biustonosz) uniosła się z koca rozłożonego tuż przy ganku pensjonatu. – Co to jest?
Wielka, szara plama powiększała się powoli, coraz wolniej i wolniej, tworząc niezbyt
regularny, poszarpany okrąg. Trudno było ocenić jego średnicę z powodu problemów z
akomodacją oczu. Prawdopodobnie trzydzieści metrów. Chwilę później zaczęły szarzeć
drzewa. Tak jakby coś wysysało zieleń i brąz. Sama szarość.
Kilkanaście osób, wakacyjnych mieszkańców pensjonatu „Porada”, nie mogło oderwać
wzroku od strefy szarości. Było w tym coś niepokojącego, ale jeszcze nikt nie odczuwał
strachu. Zjawisko było zbyt dziwne, zbyt niecodzienne, żeby tak od razu się przestraszyć.
Dwie studentki, w jakichś koszmarnych płóciennych kostiumach kąpielowych w kwiatki,
ledwie podniosły głowy z poduszek opartych na wezgłowiach drewnianych leżaków.
Zasłaniały dłońmi oczy od słońca.
– Czy to się rozszerza? – spytał starszy pan o profesorskim wyglądzie, poprawiając
okulary.
– Nie wiem – odparł ten w „dynamówkach”. – Chyba już nie.
– Trzeba zawołać milicję! – powiedziała kobieta, która przygotowywała kanapki na
werandzie.
– Niby po co?
– No... no trzeba zawołać milicję.
– I co powiemy? Że trawa jest szara?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wzory-tatuazy.htw.pl