-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TRINE ANGELSEN
WRÓG NIEZNANY
SAGA CÓRKA MORZA II
Rozdział 1
Elizabeth otoczyła ramionami brzuch, jakby chciała go chroni
ę
. Bo
Ň
e kochany,
modliła si
ħ
w duchu, nie pozwól, bym straciła moje dziecko, zmiłuj si
ħ
! Je
Ļ
li ja miałabym
zapłaci
ę
Ň
yciem, to ocal chocia
Ň
to male
ı
stwo, które nosz
ħ
pod sercem. Prosz
ħ
ci
ħ
…
Nagle obok stan
Ģ
ł Jens. W jego głosie brzmiała troska:
- Jeste
Ļ
chora, Elizabeth? Boli ci
ħ
brzuch?
I wtedy podszedł do nich lensman.
- Czy ona
Ņ
le si
ħ
czuje? – spytał dudni
Ģ
cym głosem.
- Mo
Ň
e odprowadzimy j
Ģ
do domu?
Elizabeth zaprotestowała, czuła,
Ň
e pot spływa jej po całym ciele, nie umiała
opanowa
ę
dr
Ň
enia. Spojrzała na niego z wysiłkiem. Był to wysoki, masowej budowy
człowiek w długim czarnym płaszczu. Mogłaby go prosi
ę
, na kl
ħ
czkach błaga
ę
, by j
Ģ
oszcz
ħ
dził. Tylko jeden jedyny raz w
Ň
yciu ju
Ň
si
ħ
tak bała, czuła taki niepohamowany strach.
To było wtedy, kiedy Leonard j
Ģ
gwałcił.
Znowu odezwał si
ħ
Jens.
- Elizabeth, ty potrzebujesz doktora, je
Ļ
li…
Przerwała mu gniewnie:
- Nie… zaraz mi przejdzie. – Nagle zacz
ħ
ło jej zale
Ň
e
ę
, by lensman nie dowiedział si
ħ
o dziecku. Jeszcze nie teraz! Wła
Ļ
ciwie sama nie wiedziała, dlaczego chce utrzyma
ę
to w
tajemnicy. Ponownie zacz
ħ
ła si
ħ
modli
ę
w duchu: Wszechmog
Ģ
cy Stwórco, pomó
Ň
mi! Tylko
ten jeden jedyny raz, a ja obiecuj
ħ
ci,
Ň
e wkrótce wszystko wyznam. Tylko ocal to,
Ň
ycie,
które nosz
ħ
pod sercem. Je
Ļ
li mi pomo
Ň
esz, to ja dotrzymam obietnicy. Przysi
ħ
gam.
Z wolna, pocz
Ģ
tkowo tak nieznacznie,
Ň
e sama bała si
ħ
uwierzy
ę
, ból łagodniał. Mogła
si
ħ
nawet lekko wyprostowa
ę
i wspierana przez Jensa czuła,
Ň
e skurcz całkiem ust
ħ
puje.
- Lepiej ci? – dopytywał Jens.
- Tak, - wyszeptała, ocieraj
Ģ
c dr
ŇĢ
c
Ģ
r
ħ
k
Ģ
pot z czoła.
- To widocznie przypadło
Ļę
, która sama przechodzi – dodała.
Lensam b
Ģ
kał co
Ļ
o zarazie i cofał si
ħ
przezornie.
- Jeste
Ļ
pewna? – Jens przygl
Ģ
dał jej si
ħ
badawczo.
- Tak, jestem pewna. Mo
Ň
e to ze strachu dostałam bole
Ļ
ci, pomy
Ļ
lała z nadziej
ħ
,
Ň
e
tak naprawd
ħ
było.
Elizabeth napotkała wzrok lensamana. Widziała,
Ň
e otwiera usta i przygotowywała si
ħ
na przyj
ħ
cie jego słów. Słów, które mog
Ģ
skaza
ę
j
Ģ
na
Ļ
mier
ę
przez
Ļ
ci
ħ
cie toporem!
- Rozgl
Ģ
dam si
ħ
za twoim ojcem – rzekł i chrz
Ģ
kn
Ģ
ł. – Mo
Ň
e Elizabeth wie, gdzie on
si
ħ
podziewa?
Czy najpierw chce poinformowa
ę
o tym ojca? – pomy
Ļ
lała. To przecie
Ň
moja wina i
moja powinna by
ę
kara. Wi
ħ
c oszcz
ħ
d
Ņ
ojca, Bo
Ň
e. Pami
ħ
taj o obietnicy, jak
Ģ
ci zło
Ň
yłam…
W ko
ı
cu odzyskała mow
ħ
, ale głos brzmiał dziwnie, gdy spytała:
1
- Czego lensamn chce od mojego taty?
Nie odpowiedział od razu. Najpierw wodził wzrokiem gdzie
Ļ
ponad fiordem, jakby
rozwa
Ň
ał, czy mam jej to przekaza
ę
ju
Ň
teraz.
- Hartiv Pireus Olsen umarł – rzekł z wahaniem. – Jeszcze jedna krótka pauza,
Elizabeth spogl
Ģ
dała to na lensaman, to na Jensa.
- Hartvig z mał
Ģ
stop
Ģ
– wyja
Ļ
nił Jens.
Elizabeth wiedziała, o kogo chodzi. Tak nazywali tego człowieka, bo jedn
Ģ
stop
ħ
miał
krótsz
Ģ
od drugiej. Tylko co Hartvig ma z tym wspólnego? – pomy
Ļ
lała, a w jej sercu
zakiełkowało male
ı
kie
Ņ
d
Ņ
bło nadziei.
- Hartvig nie miał
Ň
adnej rodziny – mówił dalej lensamn. – A jego gospodarstwo
graniczy z ziemi
Ģ
twojego ojca, wi
ħ
c mo
Ň
e Andres byłyby zainteresowany kupnem.
Z
ħ
by zacz
ħ
ły szcz
ħ
ka
ę
w ustach Elizabeth. Próbowała to opanowa
ę
, ale nie potrafiła.
Dr
Ň
enie obejmowało całe ciało, zaczynała si
ħ
trz
ĢĻę
.
Jens pogłaskał j
Ģ
po plecach.
- Marzniesz, Elizabeth? – spytał.
Zamiast odpowiedzie
ę
, spojrzała na lensmana i powiedziała:
- Tata nie ma pieni
ħ
dzy na kupno nowej ziemi.
- T
ħ
spraw
ħ
przedyskutuj
ħ
z nim – odparł urz
ħ
dnik surowo. Potem wskazał głow
Ģ
na
fiord i powiedział: - O, płynie. Do widzenia.
Elizabeth spojrzała w
Ļ
lad za jego wzrokiem i zoczyła ojca z Mari
Ģ
, wracaj
Ģ
cych
łodzi
Ģ
ze sklepu. Lensman wsiadł na sanie, a ona pomy
Ļ
lała zdumiona: dlaczego nie
zauwa
Ň
yłem konia, kiedy tu przyszłam?
- Czemu najpierw powiedziała
Ļ
,
Ň
e chodzi o dziecko, a potem,
Ň
e to zwyczajny ból
brzucha? – wyrwał j
Ģ
z zamy
Ļ
lenia głos Jensa.
Dopiero wtedy zauwa
Ň
yła łzy. Czuła smak soli, kiedy docierały do warg. Chciała
rzuci
ę
mu si
ħ
na szyj
ħ
i wyzna
ę
wszystko. Zło
Ň
yła Bogu obietnic
ħ
, a on jej tym razem
pomógł. Obiecała,
Ň
e wyzna win
ħ
, ale nagle nie była w stanie tego zrobi
ę
. Nie mogła, bo
wci
ĢŇ
tkwił w niej strach.
- Bo my
Ļ
lałam,
Ň
e to dziecko – odparła szczerze. – Ale musiało by
ę
co innego. I nie
chciałam te
Ň
,
Ň
eby lensman wiedział,
Ň
e spodziewam si
ħ
nie
Ļ
lubnego dziecka.
Jens u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
blado.
- Omal mnie
Ļ
miertelnie nie przeraziła
Ļ
– b
Ģ
kn
Ģ
ł. – Jeste
Ļ
pewna,
Ň
e ju
Ň
wszystko
dobrze?
- Tak! – Nie znajdowała wi
ħ
cej słów. Przez chwil
ħ
milczeli.
To Jens pierwszy przerwał cisz
ħ
: - Chciałbym ci co
Ļ
powiedzie
ę
. Rozmawiałem z
Ragn
Ģ
i Jakobem i jutro jedziemy do pastora,
Ň
eby da
ę
na zapowiedzi. Co ty na to? Nie
jeste
Ļ
my jeszcze pełnoletni i musimy mie
ę
zgod
ħ
– ich i twojego ojca. I pastor musi te
Ň
napisa
ę
do króla,
Ň
eby dał zezwolenie, ale my
Ļ
l
ħ
,
Ň
e nie b
ħ
dzie
Ň
adnego problemu. Ragna
zostanie w domu z dzieciakami, Maria te
Ň
na pewno mo
Ň
e przyj
Ļę
. – Zdj
Ģ
ł z r
Ģ
k wełniane
r
ħ
kawice i otarł jej łzy. – Teraz jeste
Ļ
zadowolona, Elizabeth?
Skin
ħ
ła głow
Ģ
w odpowiedzi i musiała wiele razy gł
ħ
boko wci
Ģ
ga
ę
powietrze,
Ň
eby si
ħ
znowu nie rozpłaka
ę
. Trzeba si
ħ
opanowa
ę
i zachowywa
ę
normalnie. Chrz
Ģ
kn
ħ
ła.
- Nigdy nie zrozumiesz, jak ja ciebie kocham, Jens – powiedziała spogl
Ģ
daj
Ģ
c w stron
ħ
Nymark. – Ale musz
ħ
chyba wraca
ę
do domu i przygotowa
ę
sobie ubranie na jutro. Wszystko
to stało si
ħ
tak szybko – powiedziała na koniec.
Musiała poby
ę
sama, nie mogła dłu
Ň
ej kłama
ę
, dlatego ruszyła ku domowi. Ale
d
Ņ
wi
ħ
k siekiery, rozłupuj
Ģ
cej szczapy drewna, towarzyszył jej w drodze do samego ko
ı
ca.
2
Zanim dotarła do domu, lensam wyjechał, a ojciec z Mari
Ģ
weszli do izby. Ona sama
wst
Ģ
piła jeszcze do wygódki,
Ň
eby sprawdzi
ę
, czy nie krwawi. Wci
ĢŇ
nie opuszczał jej strach,
Ň
e mogłaby straci
ę
dziecko. Z ogromn
Ģ
ulg
Ģ
stwierdziła,
Ň
e wszystko w porz
Ģ
dku.
W sieni marudziła długo, zanim w ko
ı
cu była gotowa spotka
ę
si
ħ
z ojcem i siostr
Ģ
.
Powiesiła kurtk
ħ
na gwo
Ņ
dziu i rozgarn
ħ
ła
Ň
ar na palenisku, szukaj
Ģ
c wła
Ļ
ciwych słów.
- Lensman chciał z tob
Ģ
rozmawia
ę
– powiedziała w ko
ı
cu.
Ojciec stał odwrócony do niej plecami. Przygl
Ģ
dał si
ħ
kawałkowi drewna, z którego
miał zrobi
ę
podeszwy do pary drewniaków, odpowiedział jako
Ļ
mimochodem:
- Taak, pytał mnie, czy nie chciałbym kupi
ę
ziemi po Hartvigu z mał
Ģ
stop
Ģ
.
Elizabeth wstrzymała na moment dech. Nagle stało si
ħ
dla niej niezwykle wa
Ň
ne
wszystko, co było potem.
- I co mu odpowiedziałe
Ļ
? – spytała.
Ojciec odwrócił si
ħ
od stołu i szukał czego
Ļ
wzrokiem.
- Nie widziała
Ļ
młotka? – spytał.
Elizabeth wskazała na skrzyni
ħ
z torfem, a on wzi
Ģ
ł młotek, zanim odpowiedział na jej
pytanie.
- Nie, na co mi wi
ħ
cej ziemi? Mam tyle zwierz
Ģ
t, ile mi potrzeba, i ziemi te
Ň
.
Wystarczy mi tyle. I sk
Ģ
d miałbym wzi
Ģę
pieni
Ģ
dze?
Maria siedziała na skrzyni z torfem i robiła na drutach r
ħ
kawice. Elizabeth pogłaskała
j
Ģ
po włosach.
- Najlepiej byłoby spłaci
ę
dawniejsze długi, no nie? – spytała.
- Co prawda, to prawda – przytakiwał ojciec z przej
ħ
ciem. – I to te
Ň
powiedziałem
lensmanowi. Troch
ħ
si
ħ
skrzywił – ojciec roze
Ļ
miał si
ħ
krótko. – Masz racj
ħ
. Oni pewnie
my
Ļ
l
Ģ
,
Ň
e ka
Ň
dy ma tyle pieni
ħ
dzy co oni, ci bogacze.
- Powinien mie
ę
wi
ħ
cej rozumu – b
Ģ
kn
ħ
ła Elizabeth i musiała wyj
Ļę
do alkierza. Tam
usiadła na sienniku i obj
ħ
ła ramionami kolana. Czuła pulsowanie krwi w całym ciele. Zło
Ň
yła
obietnic
ħ
. I to nie byle komu, ale samemu Bogu. Nie ulegało w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e wysłuchał jej
pro
Ļ
by. Ale czy ja zdołam dotrzyma
ę
przyrzeczenia? – my
Ļ
lała.
Z dr
Ň
eniem zło
Ň
yła r
ħ
ce do modlitwy, długo jednak nie znajdowała odpowiednich
słów. Próbowała sobie przypomnie
ę
, co pastor zwykł mówi
ę
w ko
Ļ
ciele. Mo
Ň
e Bóg wysłucha
uwa
Ň
niej, je
Ļ
li b
ħ
dzie si
ħ
posługiwa
ę
pi
ħ
knymi słowami? Zacisn
ħ
ła powieki w gł
ħ
bokiej
koncentracji, ale w ko
ı
cu i tak zacz
ħ
ła szepta
ę
prost
Ģ
modlitw
ħ
:
- Kochany Bo
Ň
e na niebie. Składam ci gor
Ģ
ce podzi
ħ
kowania za to, co zrobiłe
Ļ
.
Dotrzymam mojej obietnicy. Wyznam… pewnego dnia… ale chc
ħ
Ci
ħ
prosi
ę
o co
Ļ
jeszcze.
Wybacz mi wszystkie kłamstwa, jakie musz
ħ
mówi
ę
tym, których kocham. Wierz
ħ
i ufam,
Ň
e
mnie rozumiesz. – Umilkła i zastanawiała si
ħ
, czy powinna prosi
ę
dalej, ale w ko
ı
cu dała
spokój. Nale
Ň
y by
ę
pow
Ļ
ci
Ģ
gliwym w swoich oczekiwaniach wobec Boga. Teraz nie mo
Ň
e
ŇĢ
da
ę
wi
ħ
cej.
Podniosła si
ħ
wolno z siennika, wygładziła spódnic
ħ
i podeszła do swojej małej
skrzyni. Wyj
ħ
ła stamt
Ģ
d swoj
Ģ
konfirmacyjn
Ģ
sukienk
ħ
, wzi
ħ
ła j
Ģ
do kuchni i usiadła przy
piecu. Skorzystam z ciepła i
Ļ
wiatła, pomy
Ļ
lała i zacz
ħ
ła rozpruwa
ę
boczny szew.
- Co ty robisz? – spytała Maria, ledwie zerkaj
Ģ
c na siostr
ħ
znad robótki.
Ę
wiczyła si
ħ
teraz w szybkim robieniu na drutach, to jednak wymagało uwagi, bo jak nie, to zaraz gubiła
oczka.
- Musz
ħ
sobie dopasowa
ę
sukni
ħ
na jutro.
- Dlaczego?
Elizabeth wsun
ħ
ła wskazuj
Ģ
cy palec pod szew sukienki i spojrzała na ojca,
naprawiaj
Ģ
cego but. Nie wiedzie
ę
czemu przestraszyła si
ħ
,
Ň
e b
ħ
dzie musiała powiedzie
ę
mu
o jutrzejszej wyprawie do pastora. Dlatego zwlekała.
- Jens i ja mamy jutro jecha
ę
do pastora, da
ę
na zapowiedzi – rzekła w ko
ı
cu.
3
- Ach, tak, a kiedy zamierzacie wzi
Ģę
Ļ
lub? – spytał ojciec, nie podnosz
Ģ
c wzroku
znad buta.
Równie dobrze mogłabym powiedzie
ę
,
Ň
e jutro spadnie
Ļ
nieg, pomy
Ļ
lała Elizabeth.
Czuła ulg
ħ
ale te
Ň
rozczarowanie reakcj
Ģ
ojca.
- Nie wiem – burkn
ħ
ła. – Najszybciej, jak to mo
Ň
liwe. Pastor musi pewnie najpierw
pisa
ę
do króla o zezwolenie, nie wiem, ile czasu na co
Ļ
takiego trzeba. Ale jutro ty te
Ň
musisz
jecha
ę
jako
Ļ
wiadek.
Nareszcie ojciec podniósł wzrok. Nie powiedział nic, patrzył tylko na ni
Ģ
pytaj
Ģ
co.
- Bo ja nie jestem pełnoletnia – wyja
Ļ
niła. – Musisz jecha
ę
,
Ň
eby si
ħ
podpisa
ę
. Z
Jensem pojedzie Jakob. Ragna zostanie w domu z dzie
ę
mi, Maria mo
Ň
e do nich i
Ļę
. –
Powiedziała wszystko w szalonym tempie,
Ň
eby mie
ę
to ju
Ň
za sob
Ģ
.
- No tak! – ojciec uwa
Ň
nie ogl
Ģ
dał but. Cisza, która potem zapadła, trwała tak długo,
Ň
e Elizabeth obawiała si
ħ
, czy ojciec nie odmówi. Dopiero teraz zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e nigdy
tak naprawd
ħ
nie rozmawiali o weselu. Ojciec dowiedział si
ħ
,
Ň
e wezm
Ģ
Ļ
lub i
Ň
e dostan
Ģ
dom w Dalen. Wi
ħ
cej jednak nigdy o sprawie nie mówiono. Ojciec nie nale
Ň
ał do
gadatliwych. Nie okazywał te
Ň
uczu
ę
, ani rado
Ļ
ci, ani smutku. Gdyby jednak miał co
Ļ
przeciwko, to by chyba powiedział. Na tyle Elizabeth swego ojca zna.
Andres otarł wargi, zerkn
Ģ
ł w okno i u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
.
- W takim razie rzu
ę
okiem na moje
Ļ
wi
Ģ
teczne ubranie, Elizabeth – rzekł w ko
ı
cu. –
Człowiek nie co dzie
ı
wybiera si
ħ
na plebanie.
Widziała jak si
ħ
przy tym wyprostował, poczuła zazdro
Ļę
i zarazem
Ň
al. Zazdro
Ļę
,
Ň
e
ona nie odczuwa tej samej rado
Ļ
ci, a
Ň
al dlatego,
Ň
e musi kłama
ę
ojcu.
Sło
ı
ce stało jeszcze nisko na niebie, kiedy nast
ħ
pnego dnia wyruszyli do pastora.
Jakob siedział z przodu, Andres przy nim, Elizabeth i Jens zaj
ħ
li tyln
Ģ
ławeczk
ħ
sa
ı
.
Elizabeth przymkn
ħ
ła oczy i wyobra
Ň
ała sobie,
Ň
e zimowe sło
ı
ce j
Ģ
grzeje.
Dobrze,
Ň
e mroczny czas nareszcie si
ħ
sko
ı
czył.
W normalnej sytuacji miarowy stukot ko
ı
skich kopyt o zamarzni
ħ
t
Ģ
drog
ħ
działałby
usypiaj
Ģ
co, ale dzisiaj Elizabeth nie my
Ļ
lała o spaniu. Potrzebowała jednak spokoju, dlatego
udawała,
Ň
e drzemie. Tak strasznie bała si
ħ
tego, co musi nadej
Ļę
! Rano nie była w stanie
przełkn
Ģę
ani k
ħ
sa jedzenia, a podczas gdy ojciec szykował si
ħ
do drogi, ona siedziała w
wygódce i walczyła z mdło
Ļ
ciami. Teraz próbowała uspokaja
ę
si
ħ
my
Ļ
l
Ģ
c, ile trudniejszych
chwil ju
Ň
prze
Ň
yła, ale to nie pomagało – wprost przeciwnie. B
ħ
dzie musiała kłama
ę
pastorowi i powiedzie
ę
,
Ň
e dziecko jest Jensa. Pastor jest człowiekiem stoj
Ģ
cym bli
Ň
ej Boga,
to wiedziała. Nie jest taki jak inni. Mo
Ň
e Bóg
Ň
yczy sobie, by to pastorowi wyznała swój
grzeszny post
ħ
pek? Mo
Ň
e to znak od niego,
Ň
e Jens, chciał, aby pojechali wła
Ļ
nie dzisiaj?
Nie, obiecała,
Ň
e wyzna win
ħ
pewnego dnia, ale przecie
Ň
nie mówiła kiedy.
Mo
Ň
e pastor odmówi
Ļ
lubu, poniewa
Ň
jeste
Ļ
my za młodzi, my
Ļ
lała. Co powiedz
Ģ
,
je
Ň
eli zapyta, dlaczego nie dali na zapowiedzi wcze
Ļ
niej, a ju
Ň
zwłaszcza dlaczego nie
zaczekali z dzieckiem, dopóki sami nie b
ħ
d
Ģ
doro
Ļ
li? Jens chce by
ę
wpisany do ko
Ļ
cielnej
ksi
ħ
gi jako ojciec jej dziecka, ale co b
ħ
dzie, je
Ļ
li pó
Ņ
niej zacznie tego
Ň
ałowa
ę
? Panie Bo
Ň
e na
niebie pomó
Ň
mi jeszcze tylko ten jeden raz, prosiła w milczeniu i składała r
ħ
ce pod
futrzanym okryciem, które dzieliła z Jensem.
Nie dalej jak dwa lata temu stawała przed tym samym pastorem jako konfirmantka.
Sam dzie
ı
konfirmacji był wspaniały. Elizabeth pami
ħ
ta wszystko ze szczegółami. Katechizm
umiała
Ļ
piewaj
Ģ
co, nie groziło jej,
Ň
e w przyszłym roku b
ħ
dzie musiała powtarza
ę
nauk
ħ
.
Było ponad siedemset pyta
ı
, a ona znała wszystkie odpowiedzi, cho
ę
oczywi
Ļ
cie na
wszystkie odpowiada
ę
nie musiała. Jacy dumni byli z niej rodzice! Po raz pierwszy miała na
sobie dług
Ģ
sukni
ħ
, tak
Ģ
jakie nosz
Ģ
dorosłe kobiety. Dzisiaj ma oto znowu stan
Ģę
twarz
Ģ
w
4
twarz z pastorem, w tej samej konfirmacyjnej sukni i z dzieckiem w brzuchu. My
Ļ
l była tak
przera
Ň
aj
Ģ
ca,
Ň
e dziewczyna skuliła si
ħ
, kiedy wjechały na dziedziniec plebanii i stan
ħ
ły.
Jaka
Ļ
młoda dziewczyna otworzyła po tym, gdy Jakob zapukał do drzwi. Najpierw
chrz
Ģ
kn
Ģ
ł, potem przeczesał palcami swoj
Ģ
bujn
Ģ
brod
ħ
.
- Dzie
ı
dobry i pokój temu domowi. Czy pastor w domu? – spytał.
- Pastor jest w kantorze – odparła dziewczyna. – Chcecie z nim rozmawia
ę
?
- Tak, gdyby zechciał po
Ļ
wi
ħ
ci
ę
nam troch
ħ
czasu, to…
- Jak nazwisko?
Jakob Myran.
- Chwileczk
ħ
– powiedziała dziewczyna i zamkn
ħ
ła mu drzwi przed nosem.
Elizabeth mocniej chwyciła rami
ħ
Jensa. Słu
ŇĢ
ca patrzy na nas jak na gówno,
pozbawione wszelkiej warto
Ļ
ci, pomy
Ļ
lała, trac
Ģ
c resztki pewno
Ļ
ci siebie.
Nagle drzwi otworzyły si
ħ
znowu.
- Pastor czeka w kantorze – poinformowała dziewczyna krótko.
M
ħŇ
czy
Ņ
ni zdj
ħ
li czapki, przekraczaj
Ģ
c próg tak, jak to robi
Ģ
w ko
Ļ
ciele. Dziewczyna
pokazała drog
ħ
przez du
Ň
y hol z podłog
Ģ
pokryt
Ģ
mi
ħ
kkim dywanem. Elizabeth przypomniało
to pierwsze spotkanie z Leonardem, kiedy Kristian wskazywał im drog
ħ
do jego kantorka.
- Ci ludzie chc
Ģ
rozmawia
ę
z pastorem oznajmiła słu
ŇĢ
ca i dygn
ħ
ła gł
ħ
boko, zanim
po
Ň
eglowała z powrotem w swoich mi
ħ
kkich, skórzanych butach.
Pastor podawał im po kolei r
ħ
k
ħ
, a oni witali si
ħ
, przedstawiali po nazwisku, potem
głos zabrał Jakob:
- Niech nam pastor wybaczy,
Ň
e niepokoimy, ale przywie
Ņ
li
Ļ
my tu młod
Ģ
par
ħ
, która
chciałaby da
ę
na zapowiedzi – rzekł cicho i znowu chrz
Ģ
kn
Ģ
ł.
- Aha, tego chc
Ģ
– mrukn
Ģ
ł pastor, przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
spod zmru
Ň
onych powiek
Elizabeth i Jensowi. Elizabeth miała ochot
ħ
wpi
ę
znowu palce w rami
ħ
Jensa, które wypu
Ļ
ciła
z u
Ļ
cisku, kiedy wchodzili na plebani
ħ
.
- No dobrze. jak si
ħ
nazywacie? – pytał pastor, wyjmuj
Ģ
c wielk
Ģ
ksi
ħ
g
ħ
, któr
Ģ
potem
przegl
Ģ
dał długo. Oboje wykrztusili swoje imiona, nazwiska, daty urodzenia, chrztu i
konfirmacji. Pastor wodził palcem po stronnicach w gór
ħ
i w dół a potem zwrócił si
ħ
do
Jakoba i Andresa.
- Wy mo
Ň
ecie wyj
Ļę
, chciałbym porozmawia
ę
z młodymi na osobno
Ļ
ci.
Elizabeth miała wra
Ň
enie,
Ň
e tamci z ulg
Ģ
znikaj
Ģ
za drzwiami. Sama najch
ħ
tniej
zrobiłaby to samo.
- Siadajcie, prosz
ħ
bardzo – mówił dalej pastor, i machn
Ģ
ł dwojgu stoj
Ģ
cym przed
biurkiem r
ħ
k
Ģ
.
Elizabeth zdj
ħ
ła czarn
Ģ
chustk
ħ
z głowy i
Ļ
ciskała j
Ģ
na podołku. Kurtk
ħ
zdj
ħ
ła w holu,
mogła pokaza
ę
swoj
Ģ
pi
ħ
kn
Ģ
suknie. To wa
Ň
ne, by wygl
Ģ
da
ę
porz
Ģ
dnie, uwa
Ň
ała.
- Jeste
Ļ
cie młodzi – stwierdził pastor, zerkaj
Ģ
c pospiesznie na daty w ksi
ħ
dze. –
Chciałbym si
ħ
wi
ħ
c dowiedzie
ę
, co was tak nagli do mał
Ň
e
ı
stwa?
Odchylił si
ħ
w tył i przygl
Ģ
dał si
ħ
swoim go
Ļ
ciom.
Elizabeth wolno uniosła wzrok, starała si
ħ
nie wygl
Ģ
da
ę
na zuchwał
Ģ
, która ma odwag
ħ
patrze
ę
pastorowi prosto w oczy. Najpierw zwróciła uwag
ħ
, na jego siw
Ģ
brod
ħ
, prostok
Ģ
tnie
przystrzy
Ň
on
Ģ
. Ciekawe, ile on mo
Ň
e mie
ę
lat. pastorowa jest podobno du
Ň
o młodsza od
m
ħŇ
a, ale Elizabeth nigdy jej nie widziała. Proboszcz zapytał ich o co
Ļ
, wi
ħ
c musiał otrzyma
ę
odpowied
Ņ
. Bez dalszych kłamstw, pomy
Ļ
lała Elizabeth i zacz
ħ
ła:
- Spodziewam si
ħ
dziecka – wyznała i jedynie delikatnie dr
Ň
enia głosu ujawniło, jak
bardzo si
ħ
boi. Mo
Ň
liwe,
Ň
e pastor wyczuł ten l
ħ
k, bo na jego twarzy pojawił si
ħ
jaki
Ļ
łagodny, niemal bolesny wyraz. Na ułamek sekundy, nie dłu
Ň
ej. A mo
Ň
e zreszt
Ģ
ona to sobie
tylko wyobraziła?
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wzory-tatuazy.htw.pl