• [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Dla Michele Castle z podziękowaniami za to, że jest wspaniałą
    szwagierką, i w oczekiwaniu na następny rodzinny rejs
    1
    O
    statnie lata panowania królowej Wiktorii...
    P
    ogrążoną w głębokim cieniu galerię muzeum wypełniały
    dziwne i wzbudzające niepokój przedmioty. Jednak żaden z
    artefaktów nie wzbudzał takiej grozy, jak ciało kobiety leżące w
    kałuży krwi na zimnej marmurowej posadzce.
    W mroku nad ciałem majaczyła złowroga postać mężczyzny.
    Płomienie kinkietów przykręcono, ale dawały dostatecznie dużo
    światła, by można było dostrzec zarys długiego płaszcza. Wysoki,
    postawiony kołnierz skrywał twarz.
    Leona Hewitt okrążyła masywną figurę mitycznego skrzydlatego
    potwora. Przebrana za służącego, z włosami spiętymi pod męską
    peruką, poruszała się szybko, niemal biegła. Gorączkowo starała się
    odnaleźć kryształ. Wyszła zza rzeźby prosto na mężczyznę stojącego
    nad ciałem. W ułamku sekundy ogarnęła wzrokiem przerażającą
    scenę.
    Nieznajomy odwrócił się ku niej i rozłożył połę płaszcza niczym
    wielkie czarne skrzydło.
    Próbowała się uchylić, ale było za późno. Pochwycił ją bez
    wysiłku, jak ukochaną, która rzuciła mu się w ramiona. Ukochaną, na
    którą czekał z niecierpliwością.
    niczym fala oceanu. Zupełnie, jakby jakiś szalony lekarz wtłoczył w
    jej żyły egzotyczny narkotyk - miksturę zdolną sparaliżować
    wszystkie zmysły. Strach, który czuła ledwie chwilę temu, całkowicie
    się ulotnił, jakby za sprawą czarów.
    - Milcz i stój spokojnie, dopóki nie wydam dalszych poleceń.
    Głos mężczyzny wzbudzał niesamowity, dziwnie przyjemny dreszcz.
    Był niczym elektryzująca siła, która uniosła ją ku obcemu wymiarowi.
    Stłumione odgłosy pijackiego śmiechu i dźwięki muzyki z przyjęcia,
    które odbywało się dwa piętra niżej, wtopiły się w ciszę nocy. Była
    teraz w innym miejscu - w sferze, w której nie liczyło się nic oprócz
    tego głosu.
    Głos. To on wprawił ją w ten dziwaczny, senny stan. A przecież
    wiedziała wszystko o snach.
    Nagły przebłysk zrozumienia zakłócił trans. Ten mężczyzna to
    mesmerysta, panował nad nią dzięki paranormalnej mocy. Dlaczego
    stała tak spokojnie i biernie? Powinna walczyć o życie!
    Zebrała całą siłę woli i wytężyła zmysły tak, jak to czyniła, gdy
    przesyłała energię przez kryształ snu. Falująca zasłona okrywająca
    rzeczywistość rozprysła się na milion połyskujących drobin. Uwolniła
    się spod władzy uroku, ale wciąż tkwiła w niewoli. Mężczyzna
    trzymał ją mocno przy sobie. Równie dobrze mogłaby być przykuta
    łańcuchami do skały.
    Mężczyzna zacisnął dłoń na jej ustach i wzmocnił chwyt.
    - Nie wiem, jak wyzwoliła się pani z transu, ale jeśli chce pani
    przeżyć tę noc, proszę milczeć.
    Mówił teraz innym tonem. Jego głos nadal był przesycony jakąś
    głęboką, fascynującą nutą, ale słowa nie wibrowały już tą
    elektryzującą energią, która chwilę temu przemieniła ją w posąg.
    Widocznie zrezygnował z prób panowania nad nią mocą umysłu.
    Poprzestał na sile fizycznej, którą natura obdarzyła męską część
    ludzkiego gatunku.
    Chciała kopnąć go w łydkę, ale poślizgnęła się na czymś lepkim.
    O Boże! Krew! Nie trafiła. Czubkiem buta trąciła niewielki
    przedmiot, który leżał na podłodze obok ciała. Usłyszała, jak potoczył
    się po kamiennych płytkach.
    - Do diabła! Ktoś wchodzi po schodach. Nie słyszy pani
    kroków? Jeśli nas znajdą, żadne nie wyjdzie stąd żywe.
    Ponury ton w jego głosie nagle odebrał jej pewność siebie.
    - Nie zabiłem tej kobiety - dodał łagodnie, jakby odczytał jej
    myśli. - Ale morderca prawdopodobnie nadal przebywa w domu.
    Może to właśnie on. Wraca, by uprzątnąć ślady zbrodni.
    Uwierzyła mu i to nie dlatego, że ponownie wprowadził ją w
    trans. Chodziło o czystą logikę. Gdyby był zabójcą, już poderżnąłby
    jej gardło. Leżałaby na podłodze obok zamordowanej kobiety w
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wzory-tatuazy.htw.pl