• [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    //-->Anna GórskaNIE ZAPOMNĘ…© Copyright by Anna Górska & e-bookowoGrafika i projekt okładki: Studio ab-ba Joanna Chmielewska.ISBN 978-83-62480-86-9Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowowww.e-bookowo.plKontakt: wydawnictwo@e-bookowo.plWszelkie prawa zastrzeżone.Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całościbez zgody wydawcy zabronioneWydanie I 2011Anna Górska: Nie zapomnę | 4ej słowa Nie zapomnę nigdy… wypowiedziane ze łzamiw oczach prześladowały go każdego dnia od ich ostat-J niego spotkania. Usiadł na łóżku i ukrył twarz w dło-niach, od tamtego fatalnego dnia minęło dziesięć lat, a on niepotrafił zapomnieć. Nie mógł zrozumieć, jak mógł być takimidiotą, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Otrząsnął sięi wstał, żeby wziąć prysznic, wszedł do kabiny i odkręcił wodę,chciał zmyć z siebie resztki snu.– Cholera! – warknął, kiedy na skórę poleciał mu strumieńlodowatej wody, był zdenerwowany, jak zawsze, kiedy śniła musię Ania. Nie mógł zrozumieć, dlaczego ten sam sen pojawiał sięostatnio coraz częściej.Kiedy wrócił do pokoju zajrzał do szafy, zastanawiał się, któryzałożyć garnitur, miał ważne spotkanie i musiał założyć coś in-nego niż jeansy i polówka, w których chodził codziennie. Włą-czył telewizor, bo cisza zaczynała go już drażnić, i zaczął prze-rzucać programy, nagle coś znajomego mignęło mu przed ocza-mi, przysiadł na brzegu łóżka i wpatrywał się w ekran z niedo-wierzaniem. Nie mógł uwierzyć, przeprowadzano wywiad z nią…– Jest pani najmłodszym projektantem wnętrz, jakiegoznam, który osiągnął tak wielki sukces – padło z ust redaktorki.– Jak pani się to udało? Ma pani zaledwie dwadzieścia siedemlat, i jest osobą znaną w kraju i w Europie.– Może dlatego, że robię to, co zawsze kochałam – odparłaAnka i uśmiechnęła się delikatnie. – Nie było łatwo, ale udałosię.– Założyła pani firmę będąc jeszcze na studiach, jak dałapani radę uczyć się, realizować zlecenia?– Nie ukrywam, że nie było łatwo, tym bardziej, że samotniewychowuję dziecko. Ale to właśnie dzięki Małgosi znalazłamw sobie siłę, żeby sobie z tym poradzić.– Rozumiem, że córka jest dla pani bardzo ważna, z tego, cowww.e-bookowo.plAnna Górska: Nie zapomnę | 5wiem, ma dziewięć lat. Jak ona zapatruje się na sławę mamy?Na pewno jest bardzo dumna?– Ma pani rację – roześmiała się Ania a w jej oczach pojawiłsię ten błysk, który Michał tak dobrze pamiętał – Gosia jestbardzo rezolutna i zdolna, ma smykałkę do projektowaniai czasem podrzuci mi jakiś super pomysł…Michał patrzył na ekran telewizora, ale nic więcej do niegonie docierało, w głowie rozbrzmiewały mu jej słowa „ Mam cór-kę, ma dziewięć lat…”. Siedział na łóżku i nie był w stanie sięruszyć, powoli docierała do niego cała prawda. Małgosia, córkaAni, była też jego córką. Była dzieckiem, którego nie chciał, któ-rego w przypływie złości się wyparł.Ostatnie dziesięć lat było dla niego pasmem udręki. Mimoupływu czasu tamte uczucia wciąż były dla niego bolesne. Spoj-rzał na zegarek, wstał i zadzwonił do firmy.– Wojtek, słuchaj nie przyjadę dzisiaj do biura. Zastąp mniena spotkaniu – powiedział do swojego przyjaciela i współwłaści-ciela agencji, którą założyli jeszcze na studiach. Kilka lat ciężkopracowali na swój sukces, ale udało się. Teraz mieli mnóstwozleceń i świetną opinię.– Michał? Co się stało, jesteś jakiś przybity?– Powiem ci jak się spotkamy, ale dzisiaj nie dam radyprzyjść. Załatwisz wszystko? – Nie miał teraz siły, żeby muwszystko opowiadać.– Jasne, nie martw się. Słuchaj, może weźmiesz kilka dniwolnego, wyjedziesz gdzieś? Odkąd mamy firmę nie opuściłeśnawet jednego dnia…– W tej chwili nie… Po prostu dzisiaj muszę zostać w domui coś załatwić. Do zobaczenia jutro. – Odłożył słuchawkę i wyłą-czył oba telefony. Nie chciał, żeby ktokolwiek mu teraz prze-szkadzał. Wszedł do kuchni i zrobił sobie kawę a potem wróciłdo pokoju, usiadł w swoim ulubionym fotelu na wprost portretuwiszącego na ścianie i zatopił się we wspomnieniach, cofnął sięwww.e-bookowo.plAnna Górska: Nie zapomnę | 6myślami do dnia, kiedy zobaczył Anię po raz pierwszy. Kiedyo niej myślał uśmiech rozjaśniał mu twarz, a w oczach pojawiałysię błyszczące ogniki.www.e-bookowo.plAnna Górska: Nie zapomnę | 7ROZDZIAŁ PIERWSZYMichał siedział z Krzyśkiem przed biurem swojego ojca. Byłpoczątek wakacji, od września mieli zacząć ostatnią klasę li-ceum.– Przyznaj wreszcie, że Baśka to był ciężki orzech do zgryzie-nia, długo musiałeś wciskałeś kit, zanim w końcu zaciągnąłeś jądo łóżka! – Krzysiek patrzył na kumpla ze złośliwym uśmiesz-kiem.– Kris, grunt, że kolejna do odfajkowania. – Michał był z sie-bie wyraźnie zadowolony. – Czyli teraz musimy znaleźć kolejnąofiarę, one wszystkie są takie same, grunt, żeby była kasa i niezłabryka! – Spojrzał na swój najnowszy nabytek. Było to czarnesportowe BMW, ze skórzaną tapicerką, prezent od ojca naosiemnaste urodziny. Przetestował już jak potrafi jeździć… byłoszybkie i stanowiło niezły haczyk na panienki.Michał i Krzysiek znali się i przyjaźnili od dziecka. Razemchodzili do szkoły, teraz do liceum. Michał był synem właścicielafabryki produkującej ekskluzywne meble skórzane. Rodzicezawsze go rozpieszczali, najnowsze telefony, teraz szybki spor-towy samochód, markowe ciuchy, nigdy nie brakowało mu pie-niędzy. Był zmanierowanym nastolatkiem i uważał, że wszystkomu się należy, bo był jedynym synem Andrzeja i Niny Rado-szewskich. Nazwisko jego ojca było znane ze względu na wspa-niałe meble, które sam projektował. W Europie jego meble zdo-biły biura największych firm. Na realizację zamówień trzeba by-ło czekać nawet pół roku. Nic też dziwnego, że brak czasu ojciecwynagradzał mu kasą i prezentami. Michała interesowała archi-tektura i po liceum zamierzał zdawać na kierunkowe studia.Chciał projektować domy, miał do tego smykałkę i lubił to robić.www.e-bookowo.plAnna Górska: Nie zapomnę | 8Ale póki, co korzystał z życia a kibicował mu w tym Krzysiek,najlepszy kumpel, na którego zawsze mógł liczyć.Po terenie zakładu kręciło się wielu pracowników, Michałznał ich wszystkich, pracowali tutaj od dawna. W pewnym mo-mencie obaj zobaczyli dziewczynę, która czegoś szukała, widaćbyło, że jest tutaj pierwszy raz.– Zobacz, jaka laska! – Krzysiek wybuchnął śmiechem, wska-zując głową na dziewczynę. –Może nie tak odjazdowa jak Baśka,ale…– Widzę. Ciekawe, kto to, no i może mamy kolejną ofiarę, comyślisz? – zawtórował mu Michał.– Niezły pomysł, to ile dajesz sobie czasu zanim ją zaliczysz?Z Baśką ci przeszło miesiąc i nieźle wyciągnęła z ciebie kasy,a ta? Wystarczy ci tydzień? – ironizował Kris.– Dobra, przyjmuję zakład … tydzień i ta panienka spoczniew moich ramionach. – Michał był pewny siebie. Poderwał sięz miejsca idąc w kierunku dziewczyny – Zobacz, jak specjalistazabiera się do akcji!Ania umówiła się z tatą, że przyjdzie po niego do zakładuo piętnastej, jak będzie kończył pracę. Mieli iść na miasto poza-łatwiać jeszcze wiele spraw związanych z nowym mieszkaniemi z remontem. Przeprowadzili się do Krakowa z małej miejsco-wości Kalinowo na Mazurach. Tam nie było pracy, a tutaj za-proponowano mu bardzo dobrą posadę kierownika produkcji narynki zachodnie. Znał angielski, włoski i niemiecki, a to byłopotrzebne przy kontaktach z zagranicznymi odbiorcami. Aniamiała szesnaście, a właściwie za kilka miesięcy miała skończyćsiedemnaście lat, była nieśmiałą dziewczyną, jednak skromnąi chętną do pomocy. Pracowała w hospicjum, opiekowała siędziećmi chorymi na raka, była to ciężka i odpowiedzialna praca,ale potrafiła sobie z tym radzić. Jej kontakt z hospicjum nie byłprzypadkiem, a decyzja o pracy w takim miejscu miała swoją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wzory-tatuazy.htw.pl