• [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Antonio Labriola
    O socjalizmie
    Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
    WARSZAWA 2007
    Antonio Labriola – O socjalizmie (1889 rok)
    „O socjalizmie” („Del socialismo”) to odczyt
    Antonio Labrioli wygłoszony 20 czerwca 1889 w
    Robotniczym Kole Studiów Społecznych w
    Rzymie. Jego I wydanie nastąpiło w tymże samym
    roku (Perino, Rzym 1889); II wydanie zaś nastąpiło
    w 1904 roku (Mongini, Rzym 1904).
    Podstawa niniejszego wydania: Antonio Labriola,
    „Pisma filozoficzne i polityczne”, tom 2, wyd.
    Książka i Wiedza, Warszawa 1963.
    Tłumaczenie z języka włoskiego, na postawie
    zbioru: Antonio Labriola,
    Scritti vari di filosofia e
    politica
    , Bari 1906 r.: Barbara Sieroszewska.
    - 2 -
    © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
    www.skfm-uw.w.pl
     Antonio Labriola – O socjalizmie (1889 rok)
    Ubogi i zdzierca spotkali się;
    a wszakże obydwóch oczy Pan oświeca.
    Salomon,
    Przypowieści
    , XXIX, 13.
    Panowie!
    Tak, nazywam was
    panami!
    I nie myślcie, że tylko przyzwyczajenie sprawia, że i dzisiaj używam
    słowa, jakim zwracam się stale do moich zwykłych słuchaczy. Naprawdę czuję w sobie żywy i uczciwy
    opór wewnętrzny przeciwko zwracaniu się do was inaczej.
    Bo i jakże mógłbym użyć tu słowa
    bracia,
    nie narażając się na zarzut demagogicznej obłudy?
    Wiecie przecież dobrze, że jestem profesorem uniwersytetu i że wielka istnieje różnica między moim
    trybem życia a tym, jaki prowadzi większość z was, uczestników tego
    Koła Studiów Społecznych,
    którzy
    zechcieliście mnie tutaj łaskawie zaprosić, żebym do was mówił. Cóż kiedykolwiek uczyniłem takiego,
    abym mógł szczerze rościć sobie prawo do czynnego braterstwa?
    Próżne to złudzenie uznawać za czyn dokonany – daleki cel, do którego się dąży, choćby nawet z
    sercem pełnym nadziei; niebezpieczna to rzecz – mylić pragnienie z czynem! W dzisiejszym społeczeństwie
    torują sobie drogi nowe prądy i wiele już oznak wskazuje na żywe kiełkowanie posiewu przyszłego
    braterstwa. Niestety jednak życie obecne składa się całe z walk klasowych, z ohydnych, krzywdzących
    nierówności, z przemocy i wyzysku; toteż wam, robotnikom, mogłoby się wydać zniewagą słowo
    bracia
    wychodzące z ust kogoś takiego, jak ja, kto pędził dotychczas życie nieomal bierne, poświęcone wyłącznie
    zdobywaniu wiadomości naukowych i sztuce udzielania ich innym poprzez nauczanie i pisanie.
    Nie gardźcie jednak nami, pracownikami myśli, tylko dlatego, że nie mamy stwardniałych dłoni i
    żyjąc we względnym dostatku, nie musimy walczyć o chleb powszedni. Pomyślcie o tym, że niemała część
    uczuć, pragnień i dążeń, które wiodą robotników całego cywilizowanego świata ku czemuś nowemu, jest
    owocem i konsekwencją śmiałych wysiłków wybitnych myślicieli, którzy, czy to dzięki bystrości umysłu,
    czy wrażliwości uczuć, odkrywając przyczyny obecnego zła, szukali sposobów jego usunięcia, sposoby te
    głosili, otwierali i poniekąd prostowali drogi do osiągnięcia zwycięstwa
    sprawiedliwości społecznej.
    Pozwólcie, że wam przypomnę: socjalizm, jako przekonanie, jako nasz światopogląd, jest nie czym innym,
    niż
    filozofią nędzy.
    A teraz pomyślcie, że dzień, w którym dzisiejsze pragnienia staną się rzeczywistością,
    w którym na miejsce chaosu moralnego i ekonomicznego przyjdzie ład społeczny, dający każdemu to, co
    mu się wedle jego zasługi i jego pracy należy – że dzień ten będzie wielkim, wspaniałym zwycięstwem
    myśli ludzkiej i okaże niezaprzeczoną prawdę myśli Platona, że filozofia powinna rządzić republikami.
    Nie będę was też głaskał pochlebczym tytułem
    obywateli.
    Wszyscy jesteśmy nimi według prawa;
    ale w rzeczywistości większość nosi to miano jak na szyderstwo. Obywatel (
    cittadino
    ) znaczy władca; oba
    te słowa mogą oznaczać tylko jedną i tę samą rzecz.
    Wszystkie rewolucje polityczne na całym świecie przeprowadzane były w ciągu ostatniego stulecia
    z taką intencją i takimi kierowały się uczuciami: żeby nigdy więcej ludzie nie rodzili się jako przykuci do
    ziemi feudalnej niewolnicy, jako poddani królów w państwach władzy absolutnej i przywilejów, jako
    ujarzmieni przez księży kościołów ortodoksyjnych, jako pozbawieni wolności pracy w przemyśle i handlu,
    skrępowani na skutek prerogatyw niezliczonych bractw, cechów i władz municypalnych. Z tego ruchu
    rewolucyjnego zrodziły się instytucje, które określamy niezmiernie elastyczną nazwą instytucji liberalnych:
    równość wobec prawa, wolność sumienia, wolność dyskusji i zgromadzeń, polityczne prawo wyborcze,
    parlamenty, odpowiedzialność rządzących. Ale ze wszystkich tych swobód i praw niewielu korzysta,
    niewielu może korzystać, gdyż po upadku feudalizmu i dawnych korporacji powstały nowe rządy klas
    wydziedziczających i wyzyskujących, rządy nie mniej od poprzednich ciężkie dla wydziedziczonych i
    wyzyskiwanych – może nawet cięższe i bardziej nienawistne od czasu, kiedy masy nie są już plebsem, ale
    ludem. W bezlitosnej walce między kapitałem a pracą masy robotnicze, zaszczycane przez jeden kwadrans
    w roku przy okazji zgromadzeń wyborczych pompatycznym tytułem prawnym ludu-władcy, a przez resztę
    czasu faktycznie będące niewolnikami tych, którzy dzierżą w ręku środki produkcji – masy te żywo
    - 3 -
    © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
    www.skfm-uw.w.pl
    Antonio Labriola – O socjalizmie (1889 rok)
    odczuwają ironią swego losu, haniebną sprzeczność, jaką wytworzyła demokracja polityczna, czyniąc tych
    samych ludzi obywatelami i niewolnikami zarazem.
    Demokracja polityczna ze swymi rozległymi obietnicami, niemożliwymi do spełnienia ze względu
    na ich iluzoryczność, zrodziła kwestię społeczną i sprawiła, że za naszych dni rozrosła się ona do
    gigantycznych rozmiarów; jest to problem intelektualny dla tych, którzy ograniczają się do myślenia, dla
    tych zaś, którzy czują swą przynależność do uciśnionych – podnieta i broń służąca agitacji i rewolcie.
    Socjaliści wręcz żądają, aby demokracja przestała być nareszcie kłamstwem o zmiennym obliczu, aby stała
    się zwykłą prawdą; protestują w imię rozumu, żądają, aby uczciwość społeczna zwyciężyła liberalną
    hipokryzję.
    Otóż mam uczucie, że słusznie, zgodnie z prawdą dałem wam to miano:
    panowie.
    Jeżeli wolno
    kiedykolwiek wypowiadać wróżby i dawać obietnice w imieniu idei poruszających nasze umysły i
    rozgrzewających nasze serca, nam, którzy staliśmy się socjalistami przez naukę; jeżeli demokracja nie ma
    pozostać na wieczne czasy pustą nazwą czy gorzej jeszcze – narzędziem wyrafinowanego wyzysku ze
    strony przywłaszczycieli głosów; jeżeli władza ludowa ma oznaczać coś szczerego i prawdziwego – ludzie,
    owi
    panowie na zasadzie prawa natury,
    postawią na miejscu obecnej hierarchii politycznej państw
    współdziałanie społeczne
    dla wspólnego dobrobytu moralnego i materialnego.
    Taki jest temat, taki zakres mojego odczytu.
    Wy prosiliście mnie o inny temat: uczczenie pamięci Komuny. Trochę się broniłem, trochę
    potargowaliśmy się, w końcu uzgodniliśmy, aby tym odczytem
    O socjalizmie
    – rozpocząć serię wykładów
    szkoleniowych, które wasze Koło zamierza, o ile mi wiadomo, prowadzić bądź na publicznych, bądź na
    prywatnych zebraniach.
    Obchodów rocznicowych mieliśmy już aż za dużo w tym naszym kraju, który jest jak gdyby
    uciemiężony przez dumną tradycję i pełen związanych z tym przesądów; czas już zwrócić oczy ku
    przyszłości. Przeszłość nie jest łatwa do poznania, a kiedy się ją bada pilnie i skrupulatnie, wynosi się z tych
    badań duszę pełną rozczarowań.
    Przeszłość zawiera w sobie przyczyny teraźniejszości i niemało przestróg nader pożytecznych dla
    uniknięcia powtarzania błędów. Ale o to niechaj się troszczą uczeni!
    Otóż ja studiowałem ostatnio, i to bardzo szczegółowo, historię Wielkiej Rewolucji. Z pewnych
    powodów – a wyłożę je w przygotowywanej przeze mnie obecnie pracy na temat socjalizmu – bardzo
    chciałem poznać do gruntu i z całą dokładnością prawdziwe, ukryte i decydujące przyczyny obecnego życia
    społecznego Europy, życia, którego znamieniem, niejako emblematem, jest liberalizm ekonomiczny i
    polityczny. Jak to się stało, że po entuzjastycznym humanitaryzmie wieku XVIII, który wszystko chciał
    sprowadzić ponownie do
    prawa natury,
    przyszło obecne stulecie rozczarowanych i pesymistów? To stulecie
    aroganckiego kapitalizmu i groźnego proletariatu? Jak to się stało, że po tak niezłomnych walkach o
    równość i wolność, po tym, jak święciliśmy ich zwycięstwo, staliśmy się ostatecznie tacy potulni, że nasze
    życie jest znowu życiem panów i sług, tylko według nowego wzoru, życiem wyzyskiwaczy i
    wyzyskiwanych, tylko według nowego kroju, i że państwa i rządy bronią zawsze mniejszości przeciwko
    większości?
    Chcąc jasno dojrzeć przyczyny i pobudki tego stanu rzeczy, zabrałem się do studiów – i nadal je
    prowadzę – nad źródłami tego, co nazywamy nowoczesnym państwem swobód politycznych, gdzieniegdzie
    osiągniętych drogą powolnej ewolucji, we Francji natomiast i w krajach znajdujących się pod jej wpływem
    – drogą gwałtownego kryzysu zwanego rewolucją. W tej właśnie intencji badam upadek starego
    społeczeństwa feudalnego i początki obecnego społeczeństwa, które nazywamy burżuazyjnym. Studia te
    umocniły mnie w moich socjalistycznych przekonaniach, a także odepchnęły mnie jeszcze silniej od
    wszelkich form liberalnego jakobinizmu, bez względu na to, czy przybiera on dumne oblicze cezaryzmu,
    czy poprzestaje skromnie na tym, co w języku prymitywnym, ale odpowiednim do przedmiotu nazwałbym
    chętnie oszustwem parlamentarnym. Kto wzmacnia swój umysł tego rodzaju studiami historycznymi i
    rozumną obserwacją wypadków, musi przyznać, że socjalizm jest w zakresie myśli –
    filozofią przyszłości,
    a
    w duszach dręczonych i uciśnionych jest
    nową religią równości obywatelskiej.
    - 4 -
    © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
    www.skfm-uw.w.pl
    Antonio Labriola – O socjalizmie (1889 rok)
    – Cóż za powieści nam tu snujecie? – wykrzykują sceptycy śmiejąc się szyderczo i dodają złośliwie:
    – rozczarowani humanitaryzmem ubiegłego stulecia, przekonani, że liberalizm jest mirażem, niezdolni do
    uczynienia czegokolwiek rozumnego i pożytecznego w chwili obecnej, uparcie trwający w przekonaniu, że
    ludzkość może być doskonała, dajecie się unosić marzeniom o przyszłości. – Tak mówią sceptycy,
    pyszałkowate miernoty o mieszczańskiej logice. Ale mylą się, tu bowiem chodzi o posiew od dawna już
    wschodzący, który rozwinie się w bujną roślinę; słusznym pragnieniom nadaje się formę konkretnych praw;
    tu nie ma pustej gadaniny ani trwożliwych lamentów, ani majaczeń sennych, ale jest zaczątek nowego
    życia, które kształtuje się najpierw w umysłach, by następnie utrwalić się w rzeczywistości. Stąd biorą się
    prekursorzy i apostołowie, stąd propaganda. Przyszłość skoryguje pod wielu względami obecne poglądy i
    oczekiwania, i nikt wyobraźnią nie może wyprzedzić tych przyszłych przemian; ale jedna zasada trwa i
    trwać będzie niewzruszona: że nie jest prawem natury takie prawo, które oddaje większość w niewolę
    mniejszości,
    i nieludzka jest społeczność, w której niewolnictwo jest nieuniknione.
    Ale tu wysuwają głowę konserwatyści mówiąc: skoro tak ostro krytykujecie instytucja liberalne,
    które pod pozorem popierania wszelkiego rodzaju interesów obywateli oddały rządy, niegdyś sprawowane
    przez królów absolutnych, przez panów wielkich włości i uprzywilejowane korporacje, w ręce
    wyzyskiwaczy, demagogów, łowców aplauzu i głosów – czyż nie lepiej powrócić do dawnych form
    państwowości, zaufać i zdać się ze wszystkim na władców-filantropów i oświeconych ministrów?
    Mylicie się. Socjaliści nie chcą ustępstw, lecz zdobyczy; uważają swobody polityczne za sprężynę,
    za bodziec do nowej pracy, nowego ruchu. One to właśnie, swobody polityczne, ujawniają kontrast między
    sytuacją obywatela sformułowaną teoretycznie, powiedziałbym – niemal idealną, a rzeczywistymi
    warunkami życia ludzi pracy. Nie odrzuca się swobód politycznych, tylko chce się je uzupełnić. Nie robi się
    kroku wstecz, lecz szereg kroków naprzód, poza demokrację polityczną. Dąży się do stworzenia
    ekonomicznych podstaw do władzy ludu, a ekonomii chce się przydać cechę moralności. Szuka się
    nowego
    prawa,
    które uczyniłoby sprawiedliwość rzeczywiście jednaką dla wszystkich. Jest to walka między prawdą
    a zakłamaniem!
    Socjalizm – doktryna apostołów, prekursorów, tych, którzy wstrząsają śpiącymi – dąży do
    rozwiązania problemów, o których istnieniu sceptycy nie wiedzą, które liberałowie odsuwają w
    nieokreśloną przyszłość, a demagodzy wykorzystują.
    Żaden człowiek nie będzie niewolnikiem innego
    człowieka, żaden człowiek nie będzie narzędziem bogacenia się innych
    – oto najogólniejsze kanony, z
    których wypływają zasady szczegółowe i które, jako narzędzie krytyki i jako siła rewolucyjna, otwierają
    nowy okres idei i rzeczywistości historycznej, zapoczątkowują
    nowe prawo i nową moralność.
    – Jak to, a więc prawo i moralność nie są niezmienne i absolutne? – wykrzykną ze swoich starych
    katedr wielcy doktorzy i mali doktorkowie, usiłujący zatrzymać wschodzące słońce nowej społeczności
    zaklęciami formułek i abstrakcyjnych definicji. Och, to stare żelastwo formułek, uświęconych w czasach
    wyzysku i przemocy absolutnych królów, papieży i cesarzy, teraz zaś gotowych podjąć wierną służbę u
    nowych królów banków i przemysłu, skoro samowoli potężnych trzeba dać pieczęć parlamentarnej
    praworządności!
    Otóż właśnie absolutne zasady prawa i moralności my, socjaliści, chcemy przełożyć na język
    praktyczny i dlatego poddajemy gwałtownej i ostrej krytyce wszelkie zasady prawne broniące interesów
    mniejszości przeciwko interesom wszystkich, dlatego walczymy w imię prawa społecznego i prawa
    prywatnego, dlatego chcemy, aby prawnicy, adwokaci i sędziowie byli rzecznikami, opiekunami i
    obrońcami ludu, a nie uosobieniem egoizmu klasowego.
    Czyż nie widzą wcale doktorzy starych katedr, że najnowsza nauka prawa i ekonomii, precz
    odrzuciwszy stare i nowe uprzedzenia, ze szczerym wysiłkiem stara się poznać przede wszystkim człowieka
    i jego potrzeby, aby z samych tych potrzeb wydobyć zasady
    kolektywności?
    Ta krytyka starych systemów
    jest, jak dotąd, największym tryumfem
    socjalizmu naukowego,
    który, pewny siebie jako teoria, mierzy
    transformację
    miarą stuleci, podczas gdy udręczeni, uciśnieni i wynędzniali, którzy choć z imienia są
    obywatelami, w rzeczywistości pełnią rolę niewolników, przygotowują w duszach i zamierzeniach swoich
    najnowszą rewolucję socjalną.
    - 5 -
    © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
    www.skfm-uw.w.pl
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wzory-tatuazy.htw.pl